sobota, 30 marca 2013

DoubleBack II - 23-23 luty 2013

Źródło: facebook wydarzenia DoubleBackII

         Właśnie minął miesiąc od minionego konwentu DoubleBack II. W teorii bardzo krótki czas, dla mnie zmienił bardzo dużo. Chciałabym móc podzielić się moją opinią i pewnymi przemyśleniami o wspomnianym konwencie, w szczególności że naprawdę cieszę się że mogłam w nim uczestniczyć.




        W lutym pisałam, że B-xmassCon 3 niesamowicie mnie zachwycił i spełnił w zupełności moje oczekiwania. Muszę powiedzieć - wtedy nie wiedziałam jeszcze co to dobry konwent! DoubleBack pobił B-xmass na głowę i pozwolił świetnie odczuć polski fandom mangi i anime.



Karimaty rzecz święta
          Ale po kolei. DoubleBack II odbył się w dniach 23-24 lutego, w Bytomiu, w Państwowej Szkole Budownictwa - Zespole Szkół i Centrum Kształcenia Ustawicznego. Niektórzy szkołę tą mogą kojarzyć z któregoś wcześniejszego Balconu. Szkoła bardzo przestronna, nie zatłoczona (nie da się ukryć, że frekwencja nie powaliła), dzięki czemu można było uniknąć tłoku przy stoiskach. Po dotarciu do Katowic planowałyśmy złapać pociąg do Bytomia. Nieco spóźnione, zaczęłyśmy zastanawiać się czy tak właściwie jedziemy we właściwym kierunku. Upewniłyśmy się widząc w przedziale obok innych konwentowiczów w wigach i z nimi też dotarłyśmy na conplace. Pytania starszych osób czy zamierzamy spać w śpiworach na dworze (w okół było mnóstwo śniegu) umilały naszą przechadzkę po Bytomiu, podczas której doszłyśmy do jednego wniosku - Bytom jest pełen cmentarzy! I obok jednego z nim mieściła się też szkoła. 

     
Główny sleep + nasze śpiworki 
    Odebranie wejściówek odbyło się bardzo sprawnie i bez przeszkód. Miło było już na schodach spotkać znajomy i to z własnej miejscowości (mieszkam na wsi liczącej nieco ponad 4 tys. mieszkańców). Radząc się ich, udałyśmy się do głównego sleeproomu mieszczącego się w sali gimnastycznej. Rozmawiając później z innymi dowiedziałyśmy się, że był to bardzo głupi pomysł - w mniejszych sleepach znajdowało się po 5-6 osób, a my spędziłyśmy te dwie godziny przeznaczone na sen w dość głośnej sali (obok jakichś chrapiących ludzi). 


        Już po zajęciu swoich miejsc w sleepie i pozbyciu się zimowych kurtek, przyszedł czas na spokojne zwiedzanie conplace'u - o ile można mówić o byciu spokojnym na konwencie. Właściwie w każdym miejscu coś było, coś przyciągało naszą uwagę i wywoływało uśmiech na twarzy. 


Źródło: facebook wydarzenia DoubleBackII
      Było miejsce przeznaczone na harlem shake (<3) naprzeciwko stoiska z watą (do waty jeszcze wrócimy), główny korytarz z wystawcami i kącik ze szkolnym bufetem. Na pierwszym piętrze było coś bez czego nie wyobrażam sobie konwentu - automat z kawą, do tego bardzo smaczną - na tyle smaczną by w przeciągu niecałych 48 h wypić jej jakichś siedem kubków. Oprócz tego można tu było znaleźć jeszcze herbaciarnie serwującą tosty, przyjemne gniazdko do ładowania telefonów i kolejnych wystawców. Całe drugie piętro przeznaczone było na sleeproomy, w godzinach nocnych można była tam spotkać sławnego slendermana (do którego również później wrócimy). Na piętrze trzecim mieściła się sala z ultrastarem i konsolówka oraz inne sale panelowe.
Korytarz na parterze



        Program obfitował w wiele interesujących paneli tudzież innych atrakcji. Podsumowując wybrałyśmy się na 6 paneli + cosplay, o których zaraz powiem kilka słów. Pierwszy zaplanowany panel miałyśmy na godzinę 14. Na miejscu byłyśmy o 10, więc po zaspokojeniu kofeinowego głodu miałyśmy jeszcze sporo czasu. Oczywiście, spontaniczny pomysł - free hugs. Przyznam, że poznałam dzięki tym dwóm słowom niesamowitych ludzi. I choć nie zabrakło też kilku bardziej negatywnych sytuacji, poziom tej całej radości i optymizmu nie pozwolił mi na popsucie sobie humoru.



In progress


       Stoisko z watą kusiło nas bardzo. Naprawdę, nie pamiętam kiedy ostatnim razem jadłam cukrowe chmurki, a dzięki DB zdążyłam sobie przypomnieć dlaczego... Nie mogąc znieść taaaaakiej ilości słodyczy, bawiłyśmy się w dobre wróżki, obdarowując przypadkowych ludzi watą.



Śledziowa ekipa ^^
         Pierwszy panel, na który się wybrałyśmy to "Gaijinowe WTF - Czyli czym Japonia może zaskoczyć?". Niesamowicie pozytywny panel, prowadzony w bardzo luźnej atmosferze. Następnie przyszedł czas na dwugodzinne "Origami - losuj i składaj". Cieszę się, że każdy mógł znaleźć coś dla siebie - były zarówno te hardcorowe jaki i te bardzo proste instrukcje do składania. Dla mnie, osoby mającej z origami bardzo mało do czynienia pomoc Amakusy i jej cierpliwość była nieoceniona. Jak wspomniałam w godzinach wieczornych spotkać było można Slendermana. Sporo osób dobrze się bawiło zbierając pozostawione w sleeproomach kartki i uciekając przed człowiekiem bez twarzy, ja jednak ograniczyłam się do pamiątkowego zdjęcia. Na tym samym korytarzu można było również zagrać w spontanicznego śledzia. Osobiście, pomimo licznych zachęceń, tym razem pozostałam tylko widzem.
     
Tyyyyle wygrać.


        Kolejnym punktem w naszych planach był cosplay. Skończył się praktycznie godzinę wcześniej niż był planowany, mimo to bardzo udany. Liczba cosplay'erów nie powalała, jednak widać było włożone serce w przygotowane stroje. W międzyczasem można było złapać na widowni jedną z rzucanych gier (Diablo III, Mass Efect 3, WoW, Guildwars 2 i inne), czy też obejrzeć przygotowany filmik z dawnych fandomowych lat.





Świetne miejsce do odpoczynku -
konwentowa herbaciarnia <3
        Po cospaly'u przyszła pora na kolejny zabawny panel - "Ciemna strona fangirlizmu", a po godzinnej przerwie na "Pokaz - The Best of WTF Azja". W nocy przeznaczyłyśmy 3 godziny na panele "Psychopaci są wśród nas..." oraz "Japońskie legendy miejskie". Po wykańczającym dniu przyszedł czas na dwie niespokojne godzinki snu.


Kupione w międzyczasie ciasteczko z
wróżbą.
        Jeśli chodzi o wystawców, kupiłam w końcu planowane od dawna urocze kocie uszka, a do tego nie mogąc się oprzeć wisiorek ze znaczkiem insygniów śmierci oraz Suzaku z Code Geass, który niestety odpadł mi od komórki i prawdopodobnie zostanie przyczepiony do kluczy. Nie byłabym sobą gdybym nie dała się skusić na losy, dzięki których stałam się posiadaczem przypinki i plakatu. Oprócz tego skusiłam się na pierwszy numer Asia on Wave, o którym sporo się teraz mówi, pierwszy tom Stigmaty, a także dorwałam w końcu w całości Paradise Kiss.


Shopaholic 


       Podsumowując - niesamowici ludzie, dużo atrakcji, zero nudy, mnóstwo niezapomnianych wspomnień. W końcu zaczęłam doceniać, że moje urodziny wypadają 1 lutego, dzięki czemu załapałam się na DB II, który posiadał ograniczenie wiekowe.


        A już 13-14 kwietnia... harucon! W samym Opolu będę prawdopodobnie już w piątek. Już za niecałe dwa tygodnie! <3