Spory szmat czasu już minął, więc mogę spojrzeć już obiektywnym okiem na konwent, na którym byłam, a był to B-XmassCon 3. Ale czy da się w ogóle obiektywnie patrzeć na swój pierwszy konwent?!
Pierwszy konwent to z pewnością niesamowite przeżycie. Czego się spodziewać, czego oczekiwać? Przyznam sama, że ciężko odpowiedzieć mi na te pytania, ale jedno jest dla mnie pewne - B-XmassCon 3 był świetną imprezą, zachęcająco mnie do wzięcia udziału w innych konwentach.
Plany były ogromne. Idziemy na wszystkie interesujące panele, oglądamy na stoiskach wszystko byle tylko nic nie przegapić. Wyszło jednak jak wyszło, czyli chyba najbardziej właściwie, bo - bardzo spontanicznie.
Panele udało nam się zaliczyć dwa, a właściwie to jeden i pół. W sobotę byłyśmy na spotkaniu z magazynem Otaku, które było naprawdę ciekawe (w szczególności, że wspomniany magazyn bardzo lubię i czytam regularnie), a także prowadzone w pozytywny, wesoły sposób. Drugim panelem, na którym byłyśmy było "W barwach Harajuku". Dość ciekawy, opierający się głównie na prezentacji, sądzę jednak, że dwie godziny to za dużo.
Źródło: facebook B-Teamu |
Źródło: facebook B-Teamu |
Jeśli chodzi o stoiska, to znaleźć można było czego by się tylko nie chciało, czemu towarzyszył okropny płacz mojego portfela. Było nieco mało miejsca przy przejściach, ale w końcu dla chcącego nic trudnego. Żałuje tylko, że nie udało mi się zrobić ŻADNEGO nierozmazanego zdjęcia.
Pamiątki! Zakupy! <3 |
Jednak cały ten opis nie oddaje tego co najważniejsze - magii miejsca, w którym jest tak wiele pozytywnych emocji, ciekawych ludzi i cała masa śmiesznych sytuacji. Ciesze się, że to właśnie B-XmassCon 3 był moim pierwszym konwentem i jeśli wszystko pójdzie z godnie z planem, wkrótce wybiorę się na kolejny - DoubleBack II.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz