W teorii wszystkie newsy ze świata mangi i anime, wiele recenzji jak i także artykuły związane z kulturą, możemy znaleźć w internecie. Dlaczego więc mielibyśmy kupować magazyn kosztujący praktycznie 10 złotych?
|
Grafika google |
Ktoś może powiedzieć - Dla zasady! - bo kupuje od lat, z przyzwyczajenia i dalej z miłą chęcią śledzi co też dla nas redakcja przygotowała w tym numerze. Inny czynnik? - Bo wspieram rozwój mangi i anime na polskim rynku! - jeśli widać, że magazyn jest chętnie kupowany, to dlaczego by nie wypuścić jakiejś nowej mangi, podobnego magazynu, tudzież innych bajerów. Cieszymy się więc z nowych tytułów, choć nasz portfel bynajmniej nie jest z tego zadowolony. Znajdą się ludzie, którzy powiedzą - Kupuję ze względu na recenzentów! - i ja sama coraz bardziej pasuję do tej grupy, gdy czytając rozpływam się w zachwycie nad kolejnym świetnym artykułem podpisanym znanym mi nazwiskiem.. Ostatni powód i chyba najbardziej świeży, przyciągnął całkiem sporo nowych czytelników - Dla plakatów! - cóż to za przyjemność wpatrywać się w ścianę, na której wisi nasza ulubiona postać i snuć domysły możliwych wydarzeń w kolejnym odcinku/rozdziale. Jeśli więc nie planujesz w najbliższym czasie jechać na żaden konwent, a niekoniecznie uśmiecha się do ciebie wizja zamawiania plakatów przez internet, gdzie skazane są na niedelikatne ręce pracowników poczty, magazyn Otaku przychodzi w niektórych przypadkach z pomocą!
|
otaku.pl |
Pierwszy numer Otaku z 2013 roku zaczął naprawdę dobrym poziomem. Czytający magazyn zapewne wiedzą, że Otaku zmieniło swój format jak i szatę graficzną, co czyni aktualnie magazyn bardziej profesjonalnym i przejrzystym. Bardzo schludne i trwałe wydanie pozwala na niejednokrotne czytanie magazynu z czego bardzo się cieszę - lubię powracać do starych wydań i czytać recenzje anime, które właśnie obejrzałam.
Numer zaczynamy reklamami, aczkolwiek adekwatnymi - Devil May Cry, choć anime jeszcze przeze mnie nie obejrzane, czytałam artykuł o grze w styczniowym (a może to było grudniowe) PSXExtreme. Lekki wstęp redaktora naczelnego, dla tych co nie znają, przybliżenie systemu pajączkowego i zaczynamy! Stałe rubryki w dziale newsy - konwenty, rynek, gotuj z Otaku - witają nas radośnie. Zapoznajemy się z nowinkami z Japonii jak i także z polskiego rynku m&a. Tu ciekawy był newsik "10 finalistek plebiscytu na <<Moją ulubioną bohaterkę anie>>".
Stigmata - niedawno wydana w Polsce przez Studio JG - to manga numeru i gdyby nie jej recenzja, prawdopodobnie nie zainteresowałbym się wspomnianym tytułem. Blood +, to kolejna opinia, tym razem anime, na które wcześniej nie zwróciłam znaczącej uwagi. Pomimo nie do końca pochlebnej oceny wzbudziła moje zainteresowanie. Gratką była dla mnie recenzja Code:Breaker - anime, o którym było całkiem głośno w zimowym sezonie. Osobiście zostały mi jeszcze dwa odcinki, do który nie potrafię się jakoś zabrać, stanęłam również na około pięćdziesiątym rozdziale mangi. Recenzja w dużej mierze (choć nie we wszystkim) pokrywała się z moimi odczuciami. Teraz nieco o innym zrecenzowanym, trochę kontrowersyjnym tytule - Angel's Coffin. Pomijając fakt, że uwielbiam artykuły autorstwa Vanitachi, to naprawdę cieszę się, że manga trafiła na łamy Otaku - nie mam pojęcia jaki inaczej mogłabym na nią trafić. Jestem ogromną miłośniczką historii, a Elżbieta Bawarska - szerzej znana jako Sissi - to moja ukochana postać historyczna. Możecie więc wyobrazić sobie jak wielka była moja radość, gdy tytuł okazał się mówić o między innymi jej synu, Arcyksięciu Rudolfie. Brzmi nierealnie? Zapraszam do wspomnianej recenzji, którą zdecydowanie uważam za najlepszą z całego numeru. Dorzucę tu jeszcze recenzje Angel Sanctuary (co oni się tak na te anioły uwzięli), która sporo namieszała mi w głowie i znacznie przykuła mą uwagę.
Kończąc już moje małe sprawozdanie na temat recenzji mang i anime przechodzę do działów kulturalnych i offroadu. Jak niektórzy pewnie wiedzą, moim drugim blogiem jest blog poświęcony książką - nic więc dziwnego, że już wcześniej spotkałam się z opiniami na temat przedstawionej w Otaku książki - Życie jak w Tochigi. Na japońskiej prowincji. Książka znajduje się gdzieś na końcu listy książek do przeczytania, którą można spokojnie mierzyć w metrach, ale jest i kiedyś po nią sięgnę (korzystając z nawiązania do książek o Japonii - udało mi się zakupić "Japonię oczami fana", która teraz grzecznie odczekuje swoje na półce na okres gdy będę mieć więcej wolnego czasu). Mamy też ciekawy wywiad z Rogerem Waszkiewiczem i artykuł o fanfikach. Następnie kilka artykułów pióra niezmiernie lubianego przeze mnie Krzysztofa Wojdyło. I o tyle co historia yuri w Polsce nie do końca mnie zainteresowała, to teksty o Shinrarou Ishihara i Romi Park jak i Fanserwis w mangach shounen były świetne. Odkąd pamiętam przejawiam skłonność do zamiłowania czytania wszelkiego rodzaju rankingów i tak też tu znalazł się - Top 10: Każdy skarby ma. Na samym końcu tradycyjnie znalazł się kącik z listami od czytelników i rubryka spotkań mangowych. W tym numerze magazyn Otaku obdarował nas dwoma plakatami - Hetalią i Fulmetal Alchemist - nie dla mnie koniecznie, gdyż FMA nie widziałam, a Hetalia nie koniecznie przypadła mi do gustu. Może jednak gdy nadrobię braki w braku znajomości jakże świetnego i kochanego przez wszystkich FMA, moje zdanie zupełnie się zmieni.
Czytałam niejeden magazyn poświęcony m&a, a także niejeden numer Otaku i przyznaję, że z miłą chęcią śledzę rozwój jak dla mnie najlepszego czasopisma m&a w Polsce. Numer pierwszy w 2013 roku ukazał nam kawał dobrej roboty i z pewnością zachęcił do sięgnięcia po kolejne.